• frez-do-grawerowania-dremelFrezy do grawerowania to następna grupa frezów Dremela, wykonana z stali szybkotnącej. Niesłychanie małe główki o różnych kształtach nadają się do różnego typu prac grawerskich. Surowce obrabiane to: drewno miękkie, tworzywo sztuczne, i metale kolorowe, różne mosiądze, stopy aluminium.

    Średnice trzpienia 3,2 mm.

  • dremel-8200-miniszlifierka-akumulatorowaW największym stopniu rozbudowane urządzenie akumulatorowe Dremel 8200. Mocarny silnik o dużej sprawności, plus akumulator o znacznej pojemności z zabezpieczeniem elektronicznym, pozwoli na niezwykle wydajną pracę. Przecinanie znacznych grubości lub frezowanie zgrubne nie będzie już stanowiło problemu. Dremel 8200 posiada jedno godzinną ładowarkę, bardzo fajny wyłącznik obrotów i samohamujący silnik.

29 - 03 - 2024
Main Menu
Nowe Artykuły
Najczęściej czytane
Dremel 3000 - prezentacja
Pracuj nad czasochłonnymi projektami w komfortowych warunkach. To wszechstronne narzędzie wielofunkcyjne z wymiennymi akcesoriami i przystawkami umożliwi Ci wykonanie niemal wszystkich prac, które wymagają precyzji i doskonałego wykończenia. Możesz nim ciąć, przycinać i polerować. Dzięki innowacyjnej konstrukcji wentylatora i bocznym szczelinom wentylacyjnym, a także ułożyskowanemu silnikowi narzędzie nie nagrzewa się i jest ciche, nawet przy znacznym obciążeniu. Symetryczna konstrukcja i lekka obudowa zapewniają pewny uchwyt, łatwość manewrowania narzędziem i brak zmęczenia pracą. Kontroluj postęp pracy.
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

 

Dzień dobry, pierwszy artykuł o Sadpalu napisałem parę lat temu, obecnie postaram się rozwinąć zagadnienie.
Lato się kończy i wielu z nas zaczyna myśleć o przyszłych chłodach. Ci którzy mają mieszkania ogrzewane gazem, olejem lub są podłączeni do sieci ciepłowniczej nie mają problemu. Lecz ze względu na nadal wysokie koszty takiego komfortowego ogrzewania znaczna część społeczeństwa nadal opala swoje domy w tradycyjny sposób: węgiel, miał czy drewno, pelety.

W okresie jesiennym palimy sporadycznie i do tego celu większość z nas stosuje drewno. Niby fajna sprawa ale po kilku dobach palenia na ściankach jest masę sadzy i trzeba często czyścić skrobać itd. Dzieje się tak ponieważ drewno jest zwilgotniałe i w czasie spalania wytwarza się mnóstwo związków smolistych, sadzy, i żywic. Wszelkie te związki bardzo łatwo osiadają na ściankach pieca, a skoro jest w dynie masę pary wodnej to dołączają do tego kwasy i w efekcie o wiele gorsze spalanie. Na marginesie dodam, że opisany poniżej Sadpal jest w dużej części uzdrowić tą sytuację.
Gorsze spalanie jest spowodowane tym, że spora część energii musi być zużyta na usunięcie wody z drewna, natomiast powstała para wodna obniża na dodatek temperaturę spalania i w rezultacie mamy to co opisałem poprzednio. Czemu więc stosujemy drewno. Pierwsza sprawa to cena, wielu z nas pali drewnem z odzysku, część kupuje tanie drewno z odzysku: palety, stare budowy czy rozbiórki. Druga to, że drewno jest paliwem odnawialnym (w odróżnieniu od węgla), jeżeli w Polsce od lat nie zmienia się powierzchnia zalesienia przy jednoczesnym spalaniu drewna to znaczy, że jest to paliwo nie powodujące przyrostu CO2 w środowisku. Kolejna sprawa to popiół, ja swój wysypuję na ogródek jest wspaniałym nawozem, lecz popiół z węgla już nie.
Teraz nieco technicznie o Sadpalu, który jest doskonałym katalizatorem spalania sady.

Sadpal to mieszanka soli nieorganicznych, które w temperaturze powyżej 340 o C działa jako katalizator – dopala sadze, tlenk węgla, koksiku. Elementy „Sadpalu” i „Sadpalu II” zaczynają być aktywne od 340 – 650 o C i powyżej tych temperatur realizując dopalanie sadzy w ogniu, jak i dopalanie sadzy w złogach żużlowych, na ściankach pieca. Związki, które uwalniają się z „Sadpalu” w temp. 340 – 650 o C nie zostały stwierdzone podczas badań w spalinach wyjściowych bezpośrednio z komina, jak i na wysokości czopucha. Świadczy to, że w pełni wchodzą w reakcję ze spalinami w okolicy płomienia – komory spalania. Część składników wchodzi w reakcję bieżącą spalin, jdruga porcja jest związana przez podłoże wchodząc w skład żużlu. Pozostała ilość składników jest związana przez osady na ściankach komory spalania i płomiennikach – tu dopala się sadza a wraz z nią benzopiren. Penetruje i spulchnia złogi doprowadzając do oczyszczenia ścianek komory i płomienników.
Katalizator co najważniejsze, nie sprawia korozji stalowych elementów pieca – kotła, a wręcz wydłuża żywotność wymienionych elementów poprzez oczyszczenie powierzchni. Pod złogami występuje korozja niskotemperaturowa bardzo agresywna, brak złogów to brak korozji niskotemperaturowej. Ten wniosek wytwórczy Sadpalu mogę potwierdzić sam, bo przez lata dodaję Sadpal i nie zauważułem żadnych oznak korozji wewnątrz pieca.

Stosowanie „Sadpalu” zmniejsza zużycie paliwa o 15 – 20% na skutek całkowitego lub prawie całkowitego spalania węgla, drewna, sadzy, tlenku węgla, koksiku oraz poprawy współczynnika przenikania ciepła poprzez czyste ścianki komory spalania. O tyle redukuje się emisja różnych szkodliwych związków powstających w wyniku spalania. W obecności Sadpalu całkowicie dopalają się WWA typu 3,4 benzopirenu – czynnik rakotwórczy.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Dezodoranty szkodzą, czy nie?
Nie stosuję na codzień tego zbytku, i co śmierdzę, może nie pachnę tak intensywnie i to wszystko. Ale zadajcie se pytanie, z jakiego powodu człek śmierdzi pod pachami, z jakiego powodu male dzieci nie śmierdzą? No chyba, że zrobią, k…ę ale to inna baśń. Pierwsza sprawa to, co to jest pot? Jaką funkcję spełnia w naszym organizmie przez miliony lat budowany przez ewolucję i po co natura wyposażyła nas w taki mechanizm? Oprócz dostosowywania ciepłoty ciała, z potem wydalamy toksyny, kwas mlekowy, nadmiar sodu, mocznik. To tak w ogólności. Innymi słowy pocenie się jest jednym z sposobów organizmu na oczyszczanie. Kłopotliwy zapach ma dwa podłoża, najważniejszy naturalny to rozkład potu przez bakterie, drugi frustrujący zapach potu sam w sobie ( znaczna ilość toksyn i zakwaszony organizm).
A co sprawiają dezodoranty? Oprócz tego, że zawierają perfumy to mają jeszcze całą masę specyfików chemicznych, które sprawiają zasklepienie porów potowych. Czyli takie korki, albo zakrętki. Wszystko, co organizm w wrodzony sposób chce wydalić na zewnątrz zostaje w środku. To tak jakby przy rozwolnieniu zatkać sobie odbyt i problem z głowy nic nie capi, fajnie nie? Jedynie jony srebra, lub srebro nanocząsteczkowe nie wydaje się być szkodliwe, i coraz to częściej pojawia się w dezodorantach i innych produktach jak np. nanomax do łazienek.
Trucizny jednak nadal krążą w organizmie, temperatura ciała nie jest regulowana poprawnie, nie mówiąc już o chemikaliach przenikających z dezodorantów do ustroju. W ostatnim czasie przeczytałem o doświadczeniach pani dr Philippa Darbre. Badała ona zawartość tkanek raka piersi, i okazało się, że zawierają one duże ilości toksycznych środków konserwujących - parabenów, które dalej powszechnie używane są w kosmetykach. Może to być jedno z realnych czynników zwiększających ryzyko zachorowalności kobiet na raka piersi, macicy, i nawet raka skóry.
Wybór powinno się do nas, myć się, co dziennie kilka razy pod pachami (najlepiej wodą), zdrowo żywić albo stosować chemię i jedynie ładnie pachnieć i posiadać białe i czarne koszulki bez plam.
By

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Nie zakładałbym, że na jakość wiercenia ma tak wielki wpływ, nie jedynie wiertło, jego zaostrzenie, ale oraz wiertarka, a ściślej sposób wiercenia. Chodzi mi o to czy robimy to z ręki czy na wiertarce stołowej. Ale od początku.
Chciałem wywiercić mniej więcej 400 otworów o średnicy 3,2\3,3 mm w blaszce stalowej 2mm grubości. Na początku zacząłem wiercić z ręki, ale po następnym zniszczonym wiertle zacząłem się zastanawiać nad usprawnieniem sobie pracy. W sklepie mam: DEDRA Wiertarka stołowa DED7707 -350W i jeszcze parę innych, ale, że ta jest najtańsza a ja potrzebowałem wiercić małym wiertłem to wybrałem tą.

Na wiertarkach stołowych wolno wiercić z niewysoką prędkością, ale za to z całkiem dużym posuwem i ciągle ten posuw jest w jednym kierunku. Zaowocowało to tym,że pojedyńczym wiertłem zrobiłem około 357 otworów bez ostrzenia! Jak wierciłem to miałem uczucie, że wiertło się wciska w blachę i wchodzi jak w masło, jak dla mnie rewelacja? Takie wiercenie ma tymczasem ograniczenia, bo nie przeniesiemy wiertarki stołowej na pole i nie wywiercimy otworu w słupku ogrodzeniowym:).
Czyli wiertarki ręczne są mobilne można je wszędzie użyć, pod warunkiem, że posiadamy pedłużacz i prąd. Ale wiercenie łączy się z większym zużyciem wierteł. Więc wiertarka stołowa do warsztatu, a wiertarka ręczna do pozostałych prac.
Po jakimś czasie:

Tak się zdarzyło, że musiałem zrobić około 2121 otworów w blaszce 1,6mm wiertełkiem 2,4mm. Uruchamianie i wyłączanie wiertarki zamontowanym oryginalnie wyłącznikiem to makabra, przede wszystkim jak jest mróz, ta plastikowa pokrywka robi się okropnie twarda. Jak się wierci trochę otworów to nie ma znaczenia, ale jak trzeba precyzyjnie wywiercić parę tysięcy to pojawia się kłopot, i powodem nie jest uchwyt wiertarski, czy cienkie wiertło do stali.  Dobrym wyjściem jest wyłącznik przy nodze.
Postanowiłem sam zrobić takie coś, za niewielkie pieniądze.
Zakupiłem włącznik do dzwonka domowego, jakaś spora sztacheta jako podstawa, dwie małe: jakaś podpórka pod obcas} druga pod palce, żeby noga nie wisiała w powietrzu. I nieco skóry na sam wyłącznik, kawałek przewodu wtyczka i gniazdko. A i ponieważ styki są delikatne to nie można tego patentu użyć do mocnych wiertarek stołowych, moja wiertarka stołowa Dedra DED7707 ma 350W więc nie ma problemu.

Wyłącznik jest rewelacyjny w użyciu, i pewny, w każdej chwili można go wyłączyć. Po zmontowaniu tak wygląda:

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Hej
Konkretna firma z Polski. Maszyny do płytek to baza dla glazurnika, przede wszystkim dziś, polscy klienci są ogromnie wymagający, niekiedy do przesady. A może powinienem nabazgrać w przeważającej ilości do przesady, patrzą na płytki pod kątem grafiki komputerowej. Kiedy coś nie gra o milimetr to od razu duże halo i nie chcą płacić, tak jakoby zależało od tego ich los i zdrowie. To nienormalne, ale cóż z klientami się nie debatuje, bo delikwent nasz pan. Jak glazurnik ma do położenia nieco drogiej terakoty, to znacząca sprawa, aby było wszystko równo pocięte. Chińskie tanie maszynki do płytek w większości tną po łuku, i istnieje nadal dylemat z odległością kółka tuż przy cięciu od płytki. Bez wątpienia gdy się rurki ugną to siła docisku jest mniejsza i nóż się ślizga i nie tnie. Pomino tego, dodatkowa sprawa to Chinole jak sprzedają kółko o wymiarze 16 mm to takie kółko pod żadnym pozorem nie ma pełnego rozmiaru. Może mieć 15mm z hakiem, i już brakuje 1 mm. Walmer sprzedaje kółka 16mm i one mają 16 mm pasują do maszynek MGŁ, MGŁN i MG. Nie mówiąc o tym w maszynkach MGŁR gdzie wolno zakładać noże do płytek 8 mm, 10mm i 12mm, mamy ewentualność ustawienia wysokości noża, dokładnie jak przystało na profesjonalne maszynki do płytek. Tu nie odstają od takich marek jak Rubi czy Kaufmann Topline ( topline 630, topline 720, topline 920, topline 1250)
Kolejna sprawa to prowadnice i uchylne gumowane podstawy, całokształt jak należy, a i jeszcze te wzmocnienia u dołu linią przecinania, tak jak w profesjonalnych to twardy profil, a nie chłam wytłoczenie z blachy.
Prowadnice w droższych modelach, (ale nie drogich) są na łożyskach, podstawy z grubej blachy metalowej, skądinąd czuć to przy wadze maszynek, są ciężkie jak cholera. Takie krajowe gniotsa nie łamiotsa.
Większa część rodaków biada na recesję, ale jak ten kryzys ( fałszywy, ale to kwestia na wiele godzin ) pokonać w kraju jak nie wspomagamy swojskich firm? Trochę patryjotyzmu rodacy. Hasło dobre…bo…z.ukochanej-polski funkcjonuje jak coś jest istotnie wyśmienite, a maszynki do płytek Walmer są takie.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

Hej
Dzisiaj mi przypadła powalająca fucha, innymi słowy koszenie trawnika. Aczkolwiek mam nieco inne zdanie na temat ścinania trawy. Nie jest to do końca dobra rzecz, o ile chodzi o mikro otoczenie naszych małych zielonych wysepek, a mianowicie nie pozwala do zakwitnięcia roślin. Cierpią na tym owady, pszczoły, bąki i inne. Dalej sprawiamy, że nasze trawniki zamieniają się w monogamiczne hodowle bez wielości roślin. Ginie przez to cała masa roślin, ziół. Coraz to mniej jest prostych przydomowych ogródków z ich dawną rozmaitością . Dobra, ale nie o tym miało być, miałem nabazgrać o koszeniu trawy a w zasadzie o wymianie kółek do kosiarki. Ale po kolei.
Paliwo było, olej także, więc odpaliłem kosiarkę i po paru minutach pchania zrezygnowałem. Coś mozolnie szło, powodem były koła kosiarki, a ściśle mówiąc to, co po nich pozostało. Postanowiłem je zamienić, i tu zrobiłem rozeznanie, oryginalne nie wchodziły w grę, bo kosiarka zakupiona gdzieś tam, więc wybrałem punkt sprzedaży z kółkami. Mieli odpowiednie polskie koła do kosiarek z łożyskami albo bez. W sumie taka sama konstrukcja tyle, że te bez łożysk były ślizgowe. Wybrałem dwa większe koła na tylnią część z łożyskami i dwa mniejsze bez łożysk na część przednia kosiarki. I nabyłem jeszcze trzpienie do mocowania, bo stare były strasznie pordzewiałe. Nasmarowałem przednie koła na tulejach smarem litowym ( bo taki akurat miałem w garażu a jakie smary powiiny być na wyposażeniu moża poczytać a http://amarantus72.dudaone.com/blog). I nuże na trawnik. Szło bajecznie, te nowe koła w kosiarce są nieznacznie szersze i lepiej się kieruje, jestem usatysfakcjonowany tylko zapomniałem sprawdzić czy są ostre noże, więc trawa była nieco porąbana. Okazuje się to tym, że po kilku dniach robi się trochę żółtawa na wierzchu.


Po koszeniu wyczyściłem kosiarkę, naostrzyłem noże na ściernicy, bo kilka razy przejechałem na kretowinę i skończone. A i ostrzyć powinno się ostrożnie na szlifierce stołowej, bo można przypalić noże, chyba, że mamy szlifierkę na wodę wolnoobrotową. Jeżeli nie to należy, co jakiś czas studzić nóż w wodzie. I można odpocząć, w sumie uwielbiam woń nowo skoszonej trawy.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Hej
Prędzej czy później każdego dorwie remont. Człek już tak ma, że nie może egzystować ciągle w tym samym otoczeniu, miłujemy odmiany. Można zmienić odcień ścian, czasami wystarczy nawet przestawić meble bądź zawiesić coś na ścianie. Może to być souvenir z wakacji, dowolny malunek albo gadżet. Czasami należy coś podmienić, bo się popsuło, albo niedobrze działa. Tak było u mnie z drzwiami, zaczęło się od tego, że ocieplaliśmy budynek i firma, która nam to wykonywała myła budynek z zewnątrz myjką, bo mieliśmy pomalowane wszystko wapnem i podłoże nie było spójne. Tak się chłopaki przyłożyli do roboty, że myjąc ściany polecieli także drzwi wejściowe i futryny. A toć ta woda zapiernicza z ciśnieniem 100 atmosfer, albo więcej. I ta woda powciskała się pomiędzy drzwi i futrynę, zatopiła posadzkę. O ile wodę około drzwi wejściowych da się wytrzeć ścierą to tą, która weszła między futrynę i mur i tą, która została wtłoczona w drzwi gorzej. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Po kilku dobach zobaczyłem, że klamka do drzwi ciężko chodzi i drzwi ocierają o brzeg zaczepu. Ciężko było przekręcić klucz w wkładce. Musiałem dociskać klamkę i wtedy dało radę.
Po pewnym czasie wszystko zaczęło wracać do normy, tylko pojawiła się szpara między zawiasami i futryną. Nieco przypiłowałem pilnikiem tą blaszkę gdzie trafia zaczep zamka, jak się przekręca wkładkę i jakoś tam było. Problem zaczął się zimą, jak padał śnieg i mocno wiało to w niejedynym miejscu wpadało nam do wnętrza. Nie pomogły uszczelki, bo jak uszczelniłem od strony zawiasów to mi się drzwi nie chciały zamykać, a jak zamknąłem na siłę to się pojawiła szpara od strony zamka. Czyli kicha, futryna pogięta, drzwi zwichrowane, trzeba wymienić. W rzeczy samej nie w zimie, ale na wiosnę. I tak się przymierzaliśmy do drewnianych, aluminiowych. Wybór padł, na aluminiowe, bo się nie powyginają jak je zaleje. Wyłączną wadą jest to, że nie ma tak obszernego asortymentu klamek z szyldem jak w przypadku drzwi drewnianych, zaledwie wkładki są takie same, no, ale coś za coś. Jeżeli już mowa o wkładkach to warto przy wyborze pomierzyć se odległości od środka drzwi do brzegu szyldów. W przypadku drzwi aluminiowych zewnętrznych nie ma wkładek standardowych, wymiary są różne. My wybraliśmy wkładkę z jednej strony gałka od wewnątrz a z drugiej normalnie klucz. Jak co to można szybko zamknąć od wewnątrz na gałkę a nie bawić się kluczem.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Hej
Często spotykamy się w sklepie z problemem nabywców dotyczącym wyboru odpowiedniej wkładki do drzwi. I nie chodzi mi w tym miejscu o kwestię czy wkładka ma być zwykła czy antywłamaniowa bo to sobie konsument sam musi zadecydować. Tylko o wymiary wkładek. Aby dobrać odpowiednio wkładkę trzeba: zmierzyć odległość od brzegu drzwi do osi zamka „a” od strony wewnętrznej. Do tego wymiaru dodać grubość szyldu. Uzyskany wymiar „A” jest minimalnym rozmiarem wkładki od strony wewnętrznej, można dołożyć 2-3 mm. Analogicznie trzeba postąpić od strony zewnętrznej "b" plus rozmiar szyldu wychodzi „B” minimalny rozmiar wkładki od strony zewnętrznej. Zwrócić szczególną uwagę na głębokość szyldu zewnętrznego, można do tej liczby dodać parę milimetrów 2-3 mm. Jeśli wkładka będzie wystawać cokolwiek więcej niż powierzchnia szyldu to nie szkodzi, nie będziemy rysać kluczem powierzchni szyldu, ale nie za wiele. A mosiężne szyldy są w większości wypadków powlekane i po pewnym czasie nieładnie to wygląda.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Cześć powtórnie
Po ostatnim rachunku za wodę stwierdziłem dosyć. Żeby Polak musiał opłacać tak zawrotne sumy za wodę, która jest polską, własnością. Mam na myśli nas Lachów. I co da się zrobić? No samemu uzyskać każdymi możliwymi sposobami wodę. Po pierwsze woda pada za friko z chmur, wiem tego typu frazes, ale w obecnych czasach niekiedy powinno się się cofnąć w rozumowaniu do zamierzchłych wieków. Wtedy pożywienie nie nabywało się w sklepach tylko samemu załatwiało. Podobnie wodę.


Ale do rzeczy, z chmur leje darmowa woda, wystarczy ją zebrać do zbiornika a w następnej kolejności pompa do wody, wąż i gotowe. Da się podlewać ogródek, krzaczki, kwiatki i cokolwiek tam, kto ma. Zbierając wodę można wykorzystać, rynny, z których szczodrze sika się woda.
Odmienny sposób to studnie, i tu są dwa, no trzy typy. Jedna typowa, trzeba wykopać na taką głębokość, aby woda gruntowa mogła nalecieć, i wówczas można wsadzić pompę głębinową. Taka pompa wytwarza ciśnienie, jest to pompa zanurzeniowa. Drugie rozwiązanie to hydrofor. Czyli pompa zewnętrzna, która zasysa wodę z studni i tłoczy ją pod ciśnieniem na znaczne odległości. Są takie pompy hydroforowe, które zdołają pchać, tłoczyć wodę na 100 metrów w górę ( hydrofor mh inox 2500).


Następne studnie to studnie chłonne, czyli takie, które zbierają wodę z systemu odwodnienia, drenażowego wokół domu lub z gruntów. Te studnie mają tą wadę, że w okresie suszy są na ogół puste. Odmienny rodzaj studni to kolektorowe, jakkolwiek inaczej powinno się na nie mówić zbiorniki kolektorowe. Do takich zbiorników odprowadza się wodę z rynien, zwykłych ścieżek opadowych. Studnie takie zbierają wodę płynącą po wierzchu. Są przeważnie uszczelniane od wewnątrz żeby nagromadzona woda nie wyciekała na zewnątrz do gruntu. Z wszystkich tych studni wolno przelewać wodę zwykłymi pompami zanurzeniowymi, wirnikowymi, które nie dają ciśnienia, ale mają niezłą efektywność. Pompy zanurzeniowe mają różne zdolności pompowania wody na różne wysokości. Z reguły jest to wysokość 7 metrów, przy takich najtańszych (wq 180f, wq 450 f). Inne pompy zdołają pompować wodę nawet na wysokość 25 metrów np.: WQ 3-24-0,75.


Takie podejście do składowania wody jest jak najbardziej sensowne, uniezależnia nas od systemów wodociągów, które mogą za sprawą polskich genialnych polityków trafić w całkowicie prywatne ręce a wówczas może być ciekawie. Tak czy inaczej zaczynam zbierać wodę, pompować, podlewać i tyle. A jak by, co to przelewanie wody pompami elektrycznymi można zamienić pompowaniem pompami manualnymi. Trzeba się, co prawda namachać, ale toż ruch to zdrowie, takie pompy ręczne do wody nazywane skrzydełkowymi są wytwarzane w kilku odmianach, zależnie od efektywności np. KN-1 ma wydajność 17l na minutę, a największa KN-5 53/ litry na minutę. Niewątpliwie wydajność zależy od naszej kondycji.

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna

Czołem
Okres grzewczy już się ruszył, co prawda palenie w piecu nie jest moim ulubionym zajęciem, no, ale jak mus to mus. I tak powszedni rytuał: budzić się wcześniej rano, ubrać się w ubrania robocze, maska przeciw pyłowa lub lepiej przeciwko gazowa na twarz, rękawice na dłonie i do kotłowni. Usunąć popiół, doprowadzać do czystości piec, co jakiś czas posprzątać górny szyber do tego celu są szczotki kominiarskie, generalnie okropieństwo. A jeszcze ten potworny, czarny, smolny osad na wewnętrznych ściankach pieca. To mnie doprowadzało do szału. Miał wiadomo jak sie pali winien być wilgotny podczas spalania wydziela się cała mnóstwo związków sadza, smoła i takie tam inne i oblepia piec od wewnątrz, smoła może być bardziej lepka a od czasu do czasu mniej, ale zawsze mam problem z usunięciem tego paskudztwa, które obklejając wewnętrzne ścianki wydatnie redukowało sprawność pieca.
Można stwierdzić, że smoła działa jak izolator, im grubsza warstwa (oblepiona na dodatek popiołem) tym mniej energii z spalanego miału lub żaru, przedostaje się przez stalowe ścianki do wody, a więcej leci w komin, czyli ubytek kasy (nie mówiąc już o sąsiadach, którzy wdychają to wszystko, na pewno nie na zdrowie). Nie mam pojęcia jak to policzyć, ale wiem, że jak piec jest super czysty to woda, nagrzewa mi się migiem, a jak palenisko jest zanieczyszczony to nader wolno, logiczne!
Następna przypadek to komin, który trzeba czyścić co najmniej raz w roku, bo zachodzi sadzą i tu też koszty, bo albo zapłacić kominiarzowi albo samemu nabyć wycior do komina i drut lub sznur. Należy wtedy wejść na dach ewentualnie od spodu, a jak wspaniale wtedy się wygląda :)

No i docieram do końca. Znajomy powiedział mi, że jest takie coś jak katalizator spalania sadzy, różne są na rynku, ale najbardziej cieszący się popularnością i skuteczny jest katalizator Sadpal. To taki zielonkawy proszek, niepalny i nie wybuchowy, którego dosypuje się do paliwa ( miału, węgla, drewna) i wtedy piec jest w środku czysty. Jak go kupiłem w sklepie internetowym i dodałem pierwszy raz to płomień zakolorował mi się na żółto-zielono i dym z komina leciał nie ciemny jak zazwyczaj, ale białoszary albo taki biały. Znaczy to, że wypalanie jest pełne. Na opakowaniu pisało, że aplikacja go jest ekologiczne, no i ma to sens podobnie jak katalizatory w samochodach, dopalają paliwo i mniej substancji toksycznych przedostaje się do atmosfery.
Teraz trochę o skutkach stosowania Sadpalu, co zauważyłem: palenisko jest w środku siwy albo biały, to zależy ile dodam proszku. Tak na oko to daję za każdym razem o tyle o ile niepełne trzy czubate łyżki stołowe na wsad (piec mam 60kW). Jak sypnę więcej sadpalu to jest w środku suchutko i biało, fajnie to wygląda. Czyścić palenisko i tak trzeba, bo popiołu to jest od groma, ale jest on wypalony i nie ma z tym problemu. Jakkolwiek na bokach robi się tak łuska jak na wyschniętych jeziorach, i spada po czasie. Na koniec napiszę, co powiedział mi kolega jak zawołał kominiarza żeby tak na wszelki wypadek wyczyścił komin, kominiarz po pracy zszedł z drabiny zagadał, że komin był czysty, bo chyba ktoś go niedawno czyścił albo stosujesz pan, Sadpal.

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

Witam
I raz jeszcze moja wkrętarka i dopiero co kupiony komplet otwornic do metalu i drewna umilił mi życie, i mam wymówkę żeby w przyszłości kupić coś do warsztatu. Ale od początku.
Każdy z nas ceni sobie wyjść na świeże powietrze, nie znam człowieka, który by lubił żyć w cuchnącym pomieszczeniu, pełnym pleśni i smrodu. Na razie w sezonie zimowym, znaczna część krajowych domów zaczyna takie pomieszczenia przypominać. Sami tego nie wyczuwamy, bo człek przyzwyczaja się do własnych zapachów, ale ktoś z boku od razu zwietrzy nieświeże powietrze. Dzieje się tak, od czasu gdy w Polsce rozpoczęto zastępować stare nieszczelne okna drewniane, na ekstra hermetyczne okna plastykowe. I tu taka mała uwaga, nasze stare bloki lub mieszkania nie były budowane z skutecznie działającym rozkładem wentylacji, ponieważ niehermetyczne okna nam to zapewniały.


I mamy stare pomieszczenia, schronienia z nowiutkimi oknami i poza tym ściany budynków obklejone styropianem. Zechciej zrobić takie badanie, dwa jabłka jedno położyć na parapecie, a drugie owinąć w worek foliowy i również położyć na parapecie. Po tygodniu zauważycie, co dzieje się z jabłkiem bez wentylacji. Podobnie jest w naszych domach. I zaczyna się ukazywać na ścianach pleśń, a jeszcze jak się, wygipsuje ściany to już zupełnie. Więc biegną panie i panowie i kupują w sklepach chemicznych środki na pleść, na ogół na bazie podchlorynu sodu, i nie dość, że trują nas pleśnie to jeszcze chlorem trujemy się sami. A problem nie leży w tym.
Co gorsza są ludzie, którzy aby zaoszczędzić na energii cieplnej zaklejają nieliczne otwory wentylacyjne, żeby ciepło nie uchodziło, zgroza. Nie tędy droga.


Ciało człowieka potrzebuje czystego powietrza (czasami wentylacja się nie sprawdza, w szczególności jak sąsiad pali śmieciami, ale to tak na marginesie) do poprawnego funkcjonowania, powietrza pozbawionego zanieczyszczeń, obfitego w tlen.
Wentylacja polega na dostarczeniu powietrza do pomieszczenia i usunięcia zużytego powietrza. Tym samym nie można poprzestać na nawietrzakach, lub tylko kratce wentylacyjnej. O ile mamy taką kratkę.


Jeżeli jest WYJŚCIE to konieczne jest też WEJŚCIE. W starych budynkach, jeżeli jest wyłącznie kratka w ubikacji i kuchni to powinno się w każdym oknie zainstalować nawietrzaki i w drzwiach między pokojami, nawiercić otwory, aby powietrze mogło się swobodnie przemieszczać. Ja zrobiłem tak w wszystkich drzwiach i oknach i problem znikł. Wystarczy wkrętarką akumulatorową za pomocą otwornicy do drewna i metalu zrobić otwory i zamaskować je rozetami z tworzywa, są takie otwornice w kompletach albo na sztuki. Wybrać trzeba średnicę otwornicy ociupinę większą od rozetek. Wygląda to estetycznie i jest funkcjonalne. Jest trochę zimniej, ale wystarczy się troszkę cieplej ubrać i delektować świerzym powietrzem i nie zapominać o spacerach i wietrzeniu przed spaniem.

To tyle

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna

Kłaniam się
Gawęda rozpoczyna się, gdy to nabyłem kapsułki Pau-drako, bo mój mały był chory i potrzebowałem czegoś alternatywnego do antybiotyku. A tego świństwa nie chciałem dawać, nie dość, że drogie to jeszcze wyniszczy wszystko, co znajdzie na swojej drodze. Uważam, że antybiotyki winne być aplikowane do poważnych wypadków a nie tak na dzień dobry, na malutki katarek albo czerwone gardło. Ale to sprawa do oddzielnych rozważań.
W sklepie zielarskim kupiłem pudełko z kapsułkami, bardzo drogie, kapsułek było chyba 60 i migiem się skończyły toteż poszedłem nabyć nowe, ale coś mnie tknęło i przeczytałem skład na etykiecie. Na początku pisało ekstrakt z zarąbiście wyselekcjonowanych odmian… na końcu drobnym druczkiem - (zmielona kora PAU drako), inaczej nie żaden ex-trakt tylko zmielona......Tak jest w większości przypadków, w związku z tym trzeba mieć swój pomyślunek i przez cały czas dążyć.


Zdecydowałem nabyć młynek i korę PAU-drako luzem (pare razy tańszą od kapsułek) i sam mielić. Tak robię od jakiegoś czasu z innymi ziołami. Ale o tym później. Kupiłem młynek Boscha, ale lipnie mielił, więc przeszlifowałem ostrza moim Dremelem 3000, najlepiej szło czerwonym kamieniem. Problem pojawił się jak mieliłem druga partię, tak się sprzęt nagrzał, że zaczął śmierdzieć. Na nieszczęście Bosch i inni fabrykanci nie robią otworów wentylacyjnych, nie mówiąc juz o wentylatorkach. Posta

nowiłem więc zadziałać, odkręciłem pokrywę i wywierciłem kilkanaście przelotów wentylacyjnych. Super się tu przydała wkrętarka Boscha GSR 10,8V-LI-2+LB, i wiertło wielostopniowe. - https://domtechniczny24.pl/wiert%C5%82a-wielostopniowe.html

Młynek w ten sposób przerobiony mieli trochę lepiej, nie grzeje się tak błyskawicznie ale szału nie ma. Wydaje mi się, że za małą moc i za duże ostrza.


Co do kompozycyj ziołowych to mam kilka. Podstawowa to mieszanka na zwiększenie odporności: Koci pazur, kora lapacho, jeżówka purpurowa, fiołek trójbarwny (mnóstwo rutyny), mięta do smaku, suszone owoce i kwiaty czarnego bzu. To wszystko mieszam drobię w młynku i dodaję witaminę C. Stosuję tak: jedna płaska łyżeczka do kubka, zalać gorącą wodą 15% objętości szklanki, jak wystygnie dodaję witaminę c, sok z aroni, pigwy i bzu czarnego (zależy, co tam mam). Dopełniam wodą i gotowe, wypijam bez przecedzania, fusy nie pogryzą. Inne to żółciopędna i wzmacniająca wątrobę, oczyszczająca. Co drugi dzień piję do tego szejka zrobionego z świeżo zmielonych ziaren siemienia lnianego, wiesiołka i ostropestu, plus witamina C.
Pamiętajcie, że nie powinno się składować za długo zmielonych ziaren czy ziół, ponieważ olejki eteryczne parują, oleje nienasycone jełczeją i generalnie utlenia się to co może być wartościowe.
Pa pa.

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna

Dzień dobry
W współczesnych czasach gotowanie staje się co moment prostsze, a to za sprawą dużego i powszechnego dostępu do wszystkiego, co potrzebne w tym zawodzie, i nie mam na myśli jedynie przepisów w sieci. Półki sklepowe uginają się od różnorodnego gatunku sprzętu AGD, przypraw, nożyków, książek kulinarnych i prześlicznych garów ze stali kwasoodpornej.

Każdemu z nas, sporadycznie zdarza się przypalić tego typu gar, albo prędzej to, co w garze. O ile jest to nieszkodliwe przypalenie trwające chwilę, to można wywalić przypaloną treść wlać wrzątkugorącej wody} z płynem czy solą, zaczekać paręnaście minut i zmyć szczotką z tworzywa. Najczęściej tego rodzaju zabieg się udaje i w najlepszym wypadku nie zostają żadne ślady na dnie garnka. Gorzej, jeśli przypalimy potrawę tak, że na dnie garnka będzie gruba zwęglona warstwa, a w kuchni widzialność zmaleje jak w gęstej mgle, co w takim czasie robić? Kuchnię można wywietrzyć a gar szkoda wyrzucać.

Postaram się napisać, co w takiej sytuacji najlepiej zaradzić. Musimy przygotować: szpachelkę, wiertarkę z regulacją obrotów, krążek elastyczny na rzep, włókninę polerską ziarno 60, 120, 240, ściernicę trzpieniową z włókniny ziarno 60, 240 i ewentualnie włókninę stalową o numerze 2, 0 i 00.

Najistotniejsze to poczekać, aż garnek będzie zimny, wtedy zalać niewielką częścią wody z solą (pod żadnym pozorem nie wlewać wody do gorącego garnka, bowiem można odkształcić dno). Dobrze jest go przenieść na balkon, tak aby uciążliwy aromat nie roznosił się po domu. W następnej kolejności wąską szpachelką zeskrobać zwęglone części, tak, aby nie było większych kawałeczków przylegających do spodu garnka, to czasami trwa, jednak dobrze jest uzbroić się w cierpliwość i rzetelnie oczyścić dno. Po tym etapie przemywamy gar i osuszamy go, wolno lekko podgrzać nad gazem, jednak bez pośpiechu. Zakładamy na wiertarkę krążek z rzepem i zakładamy do niego włókninę 60, obroty nastawiamy na plus minus 750obr/min. I czyścimy lekko dociskając spód garnka. Powinno się zwracać uwagę, aby nie ocierać gumą o brzegi garnka. Po paru minutach garnek, jego spód powinien już być w miarę czysty, należy wówczas przetrzeć go suchą szmatą i sprawdzić czy nie zostały gdzieś przebarwienia, jeśli tak to operację ponowić. Jeżeli dno będzie już czysty wymieniamy włókninę na 120, później 240 i powtarzamy za każdym razem akcję, ale nieco krócej. Po wyczyszczeniu dno powinno posiadać satynową nawierzchnię bez zauważalnych głębszych rys. Dalszy etap to czyszczenie brzegów garnka i tu robimy podobnie jak przedtem. Najprzód montujemy na maszynę ściernicę trzpieniową z włókniny o ziarnie 60, potem drobniejszą 120 lub 240. Po wyczyszczeniu boków gar winien być jak nowy. Jeżeli gar był w środku polerowany to można jeszcze wykończyć go pastą woskową i filcem.

Jak ktoś nie dysponuje wiertarki może to samo uczynić ręcznie za pomocą wełny stalowej grubość 2, 0, 00. Aczkolwiek w wypadku czyszczenia manualnego musimy liczyć się z tym, że poświęcimy masę czasu i w żadnym razie nie uzyskamy tak cudownego rezultatu jak w przypadku polerowania maszynowego.